Kamery z rejestratorami mają być skuteczną pułapką na piratów drogowych, który jeżdżą przez skrzyżowania na cerwonym świetle. A nawet tych, którzy wjeżdżają na żółtym. Ale czy tylko dla nich? Zdaniem wielu kierowców to tylko kolejna okazja do tego, by "dobrać się" do ich portfeli.

Jakby tego było mało, można dostać mandat na podstawie zapisów z kamer Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, które w założeniu montowane były po to, by ułatwić sterowanie ruchem. Również urządzenia systemu viaTOLL mogą służyć do identyfikacji kierowców łamiących przepisy, tak jak monitoring miejski, a nawet zwykłe kamery zainstalowane w samochodach jako rejestratory podróży.
Co ciekawe, również niektóre fotoradary stacjonarne mogą monitorować skrzyżowanie i uruchamiać procedurę rejestracyjną w wypadku naruszenia przepisów. Jak działa rejestrator? Zazwyczaj urządzenie wykorzystuje ukryte w nawierzchni czujniki, czyli tzw. pętle indukcyjne. Kiedy włącza się czerwone światło, kamera umieszczona na maszcie robi zdjęcia wszystkim pojazdom, które znajdują się na skrzyżowaniu. Wjeżdżając "na żółtym" można mieć pewność, że auto zostanie zarejestrowane, bo nie zdąży opuścić skrzyżowania przed "czerwonym". Andrzej Konieczny z Katowic uważa, że montowanie takich urządzeń i podwyższanie wysokości mandatów nie ma na celu poprawy bezpieczeństwa, ale dobranie się do portfeli kierowców. - Gdyby było inaczej, równocześnie montowano by sekundniki, by kierowca nie był zaskakiwany zmianą świateł. Teraz na podjęcie decyzji, czy przejechać skrzyżowanie, czy hamować, ma zwykle nie więcej niż 3 sekundy. Po instalacji zegarów wykonanie zdjęcia byłoby dowodem na wykroczenie z premedytacją - mówi. 1 2 › »
Czytaj więcej: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/ ... l?cookie=1" onclick="window.open(this.href);return false;