Nasze wypadki na drodze...

Obrazek Tematy dotyczące motoryzacji
Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Nasze wypadki na drodze...

Post autor: oskar » 26 sie 2014, 14:18

Owieram temat motoryzacyjny...hehe...taki z osobistych doświadczeń.

Otóż opowiedzcie, czy mieliście jakiś wypadek na drodze ze swoim udziałem...bądź to, jako pieszy, bądź kierowca?
Lub może przynajmniej, czy byliście świadkiem takiego wypadku...etc.

Ja zaczynam: jeden wypadek wspominam, gdy jechałem z kuzynem we Włocławku na motorze (stara jawa)
a my młodzi i piękni osiemnastoletni <luzik>
No więc pędzimy, Stasiu prowadzi a ja na tylnym kole...i nagle drogę zajeżdża nam syrenka!!
Po hamulcach, ale niestety bum w boczne drzwi syrenki...kuzyniak zatrzymał się na aucie, a ja pięknym lotem
jaskółki przeleciałem nad dachem i bęc na asfalt [usmiech.gif]

Teraz się śmieję, ale to nie było śmieszne...z kilka tygodni lizałem rany

Inny przypadek, ale tym razem, jako pieszy, opowiem jutro <okok>

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re:Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Scelena » 26 sie 2014, 14:28

Ja raczej poważnego dzięki Bogu wypadku nie miałam. Raz zrobiłam mały karambol, z impetem uderzyłam w wartburga a ten w stojącego przed nim poloneza. Była to moja ewidentna wina . Przyjechała policja i dostałam najniższy mandat chyba 50 zł. Pan policjant współczuł mi z powodu obdartej kostki <pocieszacz> Innym razem też walnęłam wartburga na światłach ehhh pecha do tych wartburgów miałam <nerwus>Na randkę się śpieszyłam ...rozmarzyłam się a tu bumm <dresik>

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Scelena » 16 paź 2014, 08:42

Ma ktoś może oprócz mnie jakieś doświadczenia ? Oskar miał dokończyć opowiadanie i co ? Hop hop !

Awatar użytkownika
Mysza
Moderator
Posty: 21860
Rejestracja: 08 paź 2014, 21:51
Marka samochodu: Scenic/C4Picasso
Lokalizacja: Bydzia
Podziękował;: 78 razy
Otrzymał podziękowań: 117 razy
Znak zodiaku: Bliźnięta

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Mysza » 16 paź 2014, 09:31

Mój małż opowiadał, to jeszcze za czasów PRL było, szli sobie gdzieś po piwo w jakiejś miejscowości turystycznej i minął ich jadący bardzo szybko mercedes z dziadkiem i babcią w środku. Za jakiś czas słyszą wielkie BUM!!! Dobiegli do skrzyżowania a tam po przekoziołkowaniu ten stary fiat kombi 125p z rodziną w środku. Ojciec przeżył i nic mu się nie stało, matka miała rozbitą głowę aż mózg było widać i oko wypłynęło, syn w wieku jakichś 3 lat też bez oznak życia, a starsza córka w szoku wyszła z auta i biegiem w las, mąż mówił, że ja gonili, bo w szoku różne rzeczy można zrobić. Okazało się, że dziadek zasnął za kierownicą i tak walnął, że silnik wyleciał z samochodu.
Od samego opowiadania miałam ciarki i cieszę się, że nie byłam na jego miejscu. Małż mówił, że dziewczyny w krzaki poszły wymiotować, chłopacy jakoś tam starali się pomóc.

Ja odpukać jeszcze nic takiego nie przeżyłam i obym nie musiała.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: oskar » 22 paź 2014, 22:53

Scelena pisze:Ma ktoś może oprócz mnie jakieś doświadczenia ? Oskar miał dokończyć opowiadanie i co ? Hop hop !
No...trochę czekaliście na ciąg dalszy <kwiatek> :(

Tych wypadków miałem jeszcze kilka, ale opowiem dość typowy na drogach (ostatni mam nadzieję) i który
wstrząsnął mną na tyle, że teraz myślę nim postawię nóżkę na jezdni... <plotki>

Do tej pory różnie bywało, bo idziesz i rozmyślasz, co będzie dzisiaj na obiad, lub jaki obraz namalować a do
tego w miarę oszczędnie, by się nie zrujnować (farby olejne są drogie), albo po prostu z myślami gdzieś w obłokach ;)

No więc, to było w Bydgoszczy...kurcze...wysiadłem z tramwaju i lece do szpitala Uniwersyteckiego, raniutko szósta i
lekka mżawka, ciemno w zasadzie bo był październik i ja obarczony ciężkim plecakiem oraz reklamówką wypchaną po
brzegi. Ale szczęśliwy, bo cudem dostałem się przedterminowo na oddział w celu zabiegu tzw. "koronorografii", gdyż
coś tam we mnie nie "stykało" i nagle ciśnienie mi potrafiło siąść w biały dzień tak, że padałem na glebę, jak martwy.
Strachu nie czułem, bo miałem już zaprawę, gdy walczyłem z rakiem trzustki i wedługh najnowszych wyników, lekarze
oznajmili, że jest OK. ...zatem potraktowałem ten Uniwersytecki, jak spacerek...heh.
Ale do rzeczy: staję przy wejściu na pasy i myślę poczekam, bo świateł nie ma, tylko znak drogowy, że przejście dla
pieszych a autka śmigają, jak szalone - pewnie każdy zaspany do roboty pędzi na siódmą?
Stoję więc cierpliwie...i nagle zatrzymuje się autko i kierowca uprzejmie daje mi znać, abym przeszedł.
Innni ludkowie też wskoczyli na przejście to i ja wkroczyłem zadowolony, że znalazl się choć jeden kulturalny gość i
nagle na środku jezdni oślepiło mnie światło szybko zbliżającego się do mnie samochodu...no kurcze osłupiałem.
Ja tak sprawnie wtedy nie biegałem, niczym sarenka, bo po tych chemiach, gastroskopiach, kroplówkach...etc. byłem
ciut jeszcze osłabiony, więc przyznam, że inni już byli po drugiej stronie wlaściwie i tylko ja na środku...uff
Sparaliżowało mnie na moment, bo nie słyszałem hamowania, obiekt w ogóle nie zwalniał i nie mogłem się zdecydować,
czy mam zawrócić, czy skoczyć do przodu?...no i te cholerne tobołki, jakby nie patrzeć cenne, bo miałem tam cały
majątek niemal, potrzebny w szpitalu...itp.

W końcu decyzja i skoczyłem do przodu prawie w stylu, jakbym skakał na główkę do wody...poczułem tylko uderzenie
w but (takie niegroźne na szczęście) i wylądowałem na brzegu chodnika...ludzie pomogli mi wstać, pozbierali drobiazgi
wysypane z reklamówki, ja cały w nerwach...i myślicie że hamuś się zatrzymał?, żeby sprawdzić chociaż, czy żyję?

NIC PODOBNEGO!!...pojechał dalej i raczej nikt nie był w stanie zapisać numerów w tę szarówkę. :(

Normalnie bym zginął na amen, gdybym się nie zdecydował na ten szaleńczy skok na skraj jezdni...cały dzień byłem
tak naładowany, że w Uniwersyteckim w żaden sposób nie mogli mi zbić ciśnienia <wnerw>

Naprawdę...nikomu nie życzę takiej przygody na pasach :| ....żona do dzisiaj (chociaż było to trzy lata temu) mnie
błaga i przypomina, bym uważał i nie ufał zbytnio kierowcom, bo jeden chce cię przepuścić kulturalnie, ale drugi może
mieć inny pomysł <dresik>

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Scelena » 22 paź 2014, 23:03

Faktycznie byłeś w wielkim niebezpieczeństwie <zdziwiony> I w Bydgoszczy to było ? hmm mam nadzieję , że Mysza nie ma z tym nic do czynienia <nonono>
Ja też nie ufam kierowcom mimo , iż sama nim jestem.
Czekamy na dalsze opowieści :>

Awatar użytkownika
Mysza
Moderator
Posty: 21860
Rejestracja: 08 paź 2014, 21:51
Marka samochodu: Scenic/C4Picasso
Lokalizacja: Bydzia
Podziękował;: 78 razy
Otrzymał podziękowań: 117 razy
Znak zodiaku: Bliźnięta

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Mysza » 23 paź 2014, 10:23

Ja?? Szarym świtem po mieście?? Za nic!!! O 6 to ja dopiero z wyra wychodzę.
Oskar, który Uniwersytecki masz na myśli: Jurasza czy Biziela? Ja miałam koronarografię w Juraszu.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: oskar » 05 lis 2014, 19:19

Mysza pisze:Ja?? Szarym świtem po mieście?? Za nic!!! O 6 to ja dopiero z wyra wychodzę.
Oskar, który Uniwersytecki masz na myśli: Jurasza czy Biziela? Ja miałam koronarografię w Juraszu.
W Jurasza...ten pechowy dzień miałem wtedy na Jagiellońskiej (jadąc tramwajem), to jeden przystanek za hotelem
"Słoneczny Młyn", a jeden przystanek przed dworcem PKS - przy przejściu dla pieszych, dosłownie parę metrów stoi
taki sklepik "Forte" z dywanami...itp.
To moja stała trasa w sumie, gdy przyjeżdżam z Ina do Bydzi odwiedzić mamę i wskakuję wtedy w tramwaj, bo ona
mieszka na Kapuściskach.
A tych szpitali to zaliczyłem skolko godno w Bydgoszczy...heh. <luzik>
Jurasza, Biziela, Poliklinika Wojskowa, Centrum Onkologii i jeszcze ze dwa inne, ale już nie chce mi się
dokumentacji medycznej wyciągać - Wszyscy rozmyślali, co by tu jeszcze mi wyciąć, żeby wreszcie było OK. ;)

W sumie nie wiem, jakim cudem egzystuje, bo w środku prawie pustak jestem <glupek>

Trzy czwarte trzustki mi ciachnęli, całą śledzione usunęli, część żołądka, część dwunastnicy...itd. Nie masz pojęcia
ile ja głodowałem swego czasu, bo nie wolno mi nic było jeść...tylko pić lub zupki dla niemowląt Bebiko :(

No ale to już historia...teraz nadrabiam zaległości <lol>

Awatar użytkownika
beata1401
Posty: 244
Rejestracja: 10 sty 2015, 14:19
Marka samochodu: Renault Scenic II 1.6 16V
Lokalizacja: warmia-mazury
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0
Znak zodiaku: Koziorożec

Re: Co zrobiliśmy dla autka

Post autor: beata1401 » 19 mar 2015, 15:19

No i pech!!! Rano zawiozłam syna do przedszkola, skręcając w prawo nie zauważyłam samochodu jadącego z lewej strony (może jeszcze go nie było widać- bo widocznośc ograniczona- krzaki i zakręt) i uderzył we mnie facet oplem zefirą .Oczywiście wezwał policję, bo moja wina- dostałam mandat 300 zł +6 pkt. Samochód ma uszkodzony zderzak,maska, lampę i lewy bok i coś tam jeszcze :( <beksa>

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Co zrobiliśmy dla autka

Post autor: Scelena » 19 mar 2015, 15:22

<zdziwiony> A to peszek , współczuję :| A w Twoim coś się stało ?

Spokojnie nie martw się <pocieszacz> . Najważniejsze , że ofiar nie było a ubezpieczalnia pokryje koszty , wszystko się naprawi i będzie dobrze.

Awatar użytkownika
beata1401
Posty: 244
Rejestracja: 10 sty 2015, 14:19
Marka samochodu: Renault Scenic II 1.6 16V
Lokalizacja: warmia-mazury
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0
Znak zodiaku: Koziorożec

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: beata1401 » 19 mar 2015, 18:36

No waśnie naprawić będę musiała na własny koszt, bo to z mojej winy :(
Mam do wymiany całe nadkole, zderzak, lampa,maska i ta konstrukcja pod maską do wyprostowania(nie wiem jak to się nazywa) bo sie przesunęła lekko w prawą stronę. <ściana>
Scelena fajnie,że przeniosłaś mój post, bo jeszcze nie zapoznałam się dokładnie ze wszystkimi działami i tematami. Ps. na scenic.forum też rzadko bywam także nie mieszam <lol2>

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Scelena » 19 mar 2015, 19:26

Nie znam się , ale wydaje mi się , że mimo , iż wypadek był z Twojej winy ubezpieczalnia powinna coś Ci wypłacić . No przecież nie zrobiłaś tego specjalnie i po to jest właśnie ubezpieczenie.

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Scelena » 19 mar 2015, 22:30

Jednak się mylę. Gdybyś miała AC to wtedy by wypłacili , a tak niestety skoro z Twojej winy pokryją tylko koszty poszkodowanego. Ja też mam tylko OC i nawet nie myślę żeby wykupić. ..kogo na to stać .

Awatar użytkownika
Mysza
Moderator
Posty: 21860
Rejestracja: 08 paź 2014, 21:51
Marka samochodu: Scenic/C4Picasso
Lokalizacja: Bydzia
Podziękował;: 78 razy
Otrzymał podziękowań: 117 razy
Znak zodiaku: Bliźnięta

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Mysza » 20 mar 2015, 21:48

No niestety jak ac nie ma to kicha, trzeba samemu bulić. Najlepiej dać do jakiegoś zaufanego blacharza, żeby dobrze poskładał a jak masz czas i coś się tam orientujesz to blach możesz poszukać po szrotach, na olx, na scenikowym jak byś zapodała temat to chłopacy by Ci znaleźli tanio i nawet pod kolor. Chociaż mi się zdarzyło, że nowy błotnik kupiłam taniej niż na szrocie wołali. No chyba że dasz blacharzowi wolną rękę. Niech Ci zrobi kosztorys i już.

Awatar użytkownika
Halik
Posty: 57363
Rejestracja: 23 paź 2015, 08:50
Marka samochodu: BMW E39 Touring/JunakRS125Pro
Lokalizacja: PSZ
Podziękował;: 128 razy
Otrzymał podziękowań: 125 razy
Znak zodiaku: Lew
Kontakt:

Re: Nasze wypadki na drodze...

Post autor: Halik » 20 lis 2015, 21:59

Historia sprzed paru lat. Miałem wtedy Opla Vectre. Jechaliśmy z tatą po odbiór licznika do jego Seata Toledo. Przed domem majstra nie było gdzie zaparkować więc zjechałem max blisko do przydrożnego rowu. Trawa wysoka, pomału się kulam do przodu i coś nagle zgrzytnęło. Otwieramy drzwi i słyszymy, że coś syczy. Przednia prawa opona rozpruta. W trawie leżał sobie ładny kamień i ostra krawędź rozcięła oponę <ok> Lewarek, podkłada pod niego i wymiana koła <zalamka>

ODPOWIEDZ