Oskar zakulisowy

Obrazek
Awatar użytkownika
heol
Posty: 4108
Rejestracja: 13 kwie 2014, 22:43
Marka samochodu: Land Rover
Lokalizacja: mazowieckie.
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: heol » 07 lis 2014, 20:10

...(o ile to nie fikcja literacka)to naprawdę jest niezły kawałek biografii,zaproponowałbym tylko jeszcze dialogi i masz super powieść(ale to jest tylko moje zdanie),pozdrawiam,
Obrazek

Motorynka
Posty: 854
Rejestracja: 22 kwie 2014, 13:55
Lokalizacja: Głogów
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: Motorynka » 08 lis 2014, 13:21

oskar pisze:

cdn...
Z wielkim zainteresowaniem się czyta <ok>

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 08 lis 2014, 19:31

heol pisze:...(o ile to nie fikcja literacka)to naprawdę jest niezły kawałek biografii,zaproponowałbym tylko jeszcze dialogi i masz super powieść(ale to jest tylko moje zdanie),pozdrawiam,
Powiem tak...jest to opowieść z elementami autobiografii <yes>
Tak dla mnie wygodniej i raźniej mi się będzie pisać...i tak jestem za szczery i rodzinka mnie wkrótce powiesi.
Markiz siedzi w UK od lat wielu, to samo siostra (tyle że w Niemczech) a śledzą mój każdy ruch na fejsie...heh

Mama na szczęście nic nie wie i nie ma komputera...nie chciałbym jej sprawiać przykrości - powieść lub moją
biografię, to napiszą w przyszłości moje zdolne córki (mam nadzieję) <plotki>

I tak staram się wnieść wiele optymizmu, nadziei lub zaoszczędzić Wam stresu, gdyż gdybym potraktował tę opowieść,
jako dokument dla IPN. to musiałby wkroczyć prokurator w wielu kwestiach...a niestety była przemoc, samobójstwa,
gwałt na nieletnich i tym podobne historie - może dlatego, że potencjalni sprawcy uważają, iż o sierotę z bidulca nikt
się nie upomni (teoretycznie nie ma rodziny) lub po prostu takie dziecko jest mniej wiarygodne...itd.

Cel jest prosty: ma się Wam dobrze czytać i ukazać w miarę czytelny obraz takich placówek w PRL-u.
Kto zechce uwierzy, kto wątpi może odwiedzić mnie w domku i pogadać z moją żoną, która pracowała w tym
Orlowie, nie tylko w domu dziecka, ale i w szkole...i po latach wielu (co też tu opiszę) wzięliśmy ślub :>

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: Scelena » 08 lis 2014, 19:37

Za każdy Twój wpis nie mogę się pohamować i nie dać Ci kciuka <okok> Ooo to żonę też tam poznałeś ?? no, no kiedy będzie o niej ?? już nie mogę się doczekać :> Chyba nie tak szybko bo na razie jesteś mały <lol2>

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 08 lis 2014, 19:58

Scelena pisze:Za każdy Twój wpis nie mogę się pohamować i nie dać Ci kciuka <okok> Ooo to żonę też tam poznałeś ?? no, no kiedy będzie o niej ?? już nie mogę się doczekać :> Chyba nie tak szybko bo na razie jesteś mały <lol2>
No...jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie nim dojdę do ślubu z Grażyncią, ale na pocieszenie dodam, że pierwsze
relacje będą lada moment, kiedy Grażynka wkracza na scenę, jako młoda stażystka, pani psycholog, bibliotekarka i
zarazem polonistka w wiejskiej szkółce. :]

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: Scelena » 08 lis 2014, 20:42

A Grażynka co na te publikacje ??

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 16 lis 2014, 01:22

Scelena pisze:A Grażynka co na te publikacje ??
A co ma biedulka powiedzieć...wiedziała, że wychodzi za artystę malarza i poetę <skromny>
więc chyba liczyła się z ogromnym ryzykiem? ;)

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 16 lis 2014, 01:35

Dobra...to dzisiaj nieco inaczej.

Wstępnie wiecie już, jakie były realia i warunki w takich państwowych placówkach, czyli w jednych bywało tragicznie, a w drugich całkiem znośnie i tak zresztą je wspominam. Oczywiście tęsknota za rodziną zawsze była, ale bynajmniej te domy dawały wyżywienie, dach nad głową, opiekę i pomoc w nauce, rozwijały więź i wzmacniały odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za kolegę, tworzyły współzawodnictwo i uczyły podstaw altruizmu, pomocy innym oraz słabszym, czy wreszcie znanej już wszystkim z ówczesnych czasów socjalistycznych, akcji społecznych pod hasłem: "Wykuwamy w trudzie i znoju przyszłość Narodu"

Chodziliśmy często na pola zbierać stonkę rolnikom lub pomagaliśmy przy wykopkach, gdy dyrektor zarządził taką akcję, bo ktoś tam sobie z biednych gospodarstw nie radził i przychodził do dyrekcji, by dała jakiekolwiek wsparcie...itd.
Wychodziła wtedy prawie setka dzieciaków i w dwa dni pole było czyste, jak łza, a my uczyliśmy się pracy (ja przy takiej okazji nauczyłem się pierwszy raz prowadzić traktor - duma była szalona) - wszystko społecznie, bez wynagrodzenia, ale robiono potem ognisko, sutą kolację, słodycze i zabawy...

Ale ja nie o tym dzisiaj chciałem...po co opisywać codzienne życie, obowiązki, apele, naukę?..itd.

Byłem już takim rozwiniętym chłopcem, czas biegł nieubłaganie do przodu i zdmuchnąłem właśnie czternaście świeczek.
Gdyby nie to, że czwartą klasę musiałem powtarzać (dobre pół roku przeleżałem w szpitalu), to za parę miesięcy byłbym już na "wolności"...tzn. tak zwanym absolwentem.
Należałem do grupy tzw. średniaków, potem były starszaki (ósma, ostatnia klasa), obiekt naszych westchnień, gdyż mogli oglądać filmy po 20:00 i prawie oficjalnie pili browarek...grupy maluchów nie wspomnę, bo oni nic nie mogli.
Niekiedy trafiały się drobne skandaliki, gdy któregoś namiętnego chłopca przyłapano w pokojach dziewcząt po 22:00, od której to godziny zaczynała się cisza nocna. Owszem wychowawcy robili częste pogadanki, na te drażliwe tematy, ale z naciskiem na nieodwiedzanie pokoi dziewcząt po zmroku. Nic natomiast nie wspominali o zagrożeniach przed tą samą płcią...hm

Mnie tam, tymczasem bardziej interesował mój nowy łuk i strzały, niż amory, aczkolwiek natura dawała znać o sobie...szczególnie wieczorkiem po zgaszeniu światła w sypialni...hah



cdn.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2014, 00:07 przez oskar, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 16 lis 2014, 01:40

Temat zejdzie na stodołę, o której wspomniałem przy opisie naszego pałacyku. Wiecie...ja już byłem takim zaprawionym w bojach chłopcem, tak z poprzednich domów, jak z doświadczeń orłowskich i jeśli ktoś mi się nie podobał, to nie miał do mnie dostępu i kropka.
Chamstwo, pycha, zarozumiałość, przemoc, zawsze mnie raziło, jednak Pawełek był miły, spokojny i subtelny, więc zaciągnął mnie razu pewnego do onej stodoły...

CENZURA <plotki>

Zainteresowanych zapraszam do czytania dalszych części na mojego Bloga http://oskar27.blogspot.com/

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 27 lis 2014, 00:25 przez oskar, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 16 lis 2014, 01:48

Tydzień mnie nie było, więc nadrabiam zaległości ;)

Czułem się nieciekawie...zbliżały się wakacje i miałem na trochę wyjechać do Włocławka, a potem drugą turą na obóz harcerski zorganizowany przez dom dziecka.
Często też rozmyślałem o rudej zwanej wiewiórką, od której dostałem karteczkę w szkole na przerwie, bez słów, ale z wyrysowanym czerwonym serduszkiem.
Ona nie była z bidulca, ale ze wsi, ładnego i dużego gospodarstwa, usytuowanego dosłownie parę metrów od naszej szkoły. Była z innej klasy, jednak widywałem ją na przerwach i zawsze uśmiechała się do mnie.
Jej ojca znałem z ciężkiej ręki (nie tylko ja), gdyż wpadaliśmy często podczas długiej przerwy, na gruszki do ich ogrodu - mieli najlepsze w całej wsi...wiem , bo byliśmy już u każdego.
Ale jednocześnie był to człek wrażliwy i denerwowało go jedynie, że kradniemy zamiast poprosić, a przy okazji rozwalamy mu grządki, więc kiedy sprawa się wyjaśniła, to zaprzestaliśmy tego procederu i po lekcjach wracając do bidulca, zatrzymywał nas często wręczając siatkę gruszek.

Nadszedł dzień świadectw...byłem zadowolony, bo tylko jedna trójka, a reszta czwórki i piony - zdałem do ósmej...upragnionej i długo wyczekiwanej klasy.
I wtedy wiewiórka spytała, czy mam ochotę przejść się z nią nad stawek.
W pobliżu był niewielki lasek i staw już mocno zarośnięty szuwarami (w tym lasku jest właśnie grób owego właściciela naszego pałacyku, arystokraty niemieckiego Fritz'a von Beyme)

Właściwie nie wiem dlaczego nazwali ją ruda vel wiewiórka, gdyż w pełnym słońcu miała raczej złoto-brązowe włosy i parę ślicznych piegów.
Z coraz większą, nieukrywaną radością przyglądałem się jej i obserwowałem każdy, nawet najdrobniejszy gest.
Szczególnie miękły mi kolana, gdy się uśmiechała radośnie. Połaziliśmy po kniejach, pogadaliśmy i czas było wracać, albowiem w domu dziecka regulamin, rzecz święta i jego łamanie było karane...zazwyczaj kuchnia i mycie garów lub froterka w głównym hallu.
Od tej randki licząc, umawialiśmy się niemal codziennie i z każdym dniem coraz plastyczniej rysował mi się jej portret w moich snach. Dotychczas była to jakaś bezosobowa fantazja, teraz nabierała kształtu i tęskniłem do jej głosu, uśmiechu i tego jej powalającego spojrzenia.
Zaczęliśmy trzymać się za rękę podczas spacerów, dotykać w przypadkowych, nieśmiałych jeszcze odruchach...no i tęsknić. (mimo, że przed kwadransem byliśmy właśnie na spacerze)
Trwało to dobre dwa tygodnie i zrezygnowałem pierwszy raz z wyjazdu do domu na wakacje, na rzecz wiewiórki...o imieniu Ala.
Było to dla mnie wówczas najcudniejsze imię pod słońcem. I wtedy spytała, czy przyjdę do niej do domu, gdyż rodzice wyjechali na dwa dni i jest sama z babcią.
Bałem się, ta szkoła tak blisko i sklep, kościół i dom wójta...nic mi nie pasowało - wiedziałem, jak okoliczni mieszkańcy reagowali czasem na tych podejrzanych typków z bidulca (szatany czerwone, bez Boga) - było jej smutno, więc zaproponowałem, że w niedzielę zrobię jej niespodziankę. Tylko niech przyjdzie do nas, do domu dziecka.

Zgodziła się...nie wiem dlaczego wybrałem stodołę (było tyle innych dobrych miejsc), a może chciałem podświadomie odczarować to miejsce i tamtą sytuację z Pawełkiem.
Po południu około siedemnastej już siedzieliśmy w środku. Musiałem użyć tajnego wejścia (ruchomej deski), gdyż tego dnia woźny zamknął wrota na kłódkę.
Zaszyliśmy się dosłownie w tym sianku, niczym dwie małe myszki, odkrywaliśmy powoli, łagodnie, bez pośpiechu...

ciąg dalszy nastąpi...
Ostatnio zmieniony 26 lis 2014, 23:43 przez oskar, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 17 lis 2014, 00:09

Przerywnik poetycki od tych oskarowych sensacji <yes>

Aneks do Księgi Hioba

Jestem już za stary
żeby tak młodo umierać
co innego wtedy
gdy tak bardzo kusiło życie
dozgonne przyjaźnie
zawierane w bramie
a potem potworny ból głowy
pierwsza wysypka naszej córki
do której wezwałem pogotowie
strach że rozleci się powielacz
i klej wyschnie na mrozie
że zabraknie w sklepie kawy
(pierwszej damy konspiracji po fajkach)
karp złowiony tak królewski
że z powrotem wylądował w stawie
i kiedy konałem w męczarniach
do czereśni w jej otwartej dłoni
które smakowałem powoli
razem z pestkami

Teraz jestem już za stary
więc i śmierć bezbarwna.

Bydgoszcz: 20.VI.2009.r.

miłego odbioru...i ciąg dalszy nastąpi -

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: Scelena » 17 lis 2014, 08:14

No,no o robi się coraz ciekawiej... :>

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 19 lis 2014, 18:52

Na czym to ja skończyłem?...aha...wiewiórka <yes>

No to polecimy dalej, abyście byli na bieżąco, gdyż w stosunku do bloga i ferajny, to kilka odcinków brak.

Jak obiecałem wcześniej, wstawiam parę fotek domu dziecka w Orłowie, abyście mieli wyobrażenie, jak ten dom
wyglądał, o którym wspomnienia opisuję. (oczywiście byłego domu dziecka, bo teraz jest tam Centrum Biznesowo-Rekreacyjne)

Był naprawdę piękny

Obrazek

Otoczony wspaniałym parkiem i alejkami...

Obrazek

Główna brama

Obrazek

Jedno z czterch frontalnych wejść

Obrazek

W każdym razie robił wrażenie na każdym, kto tam zawitał

Obrazek

Po inowrocławskich przeżyciach i małych ciasnych klitkach, to był raj...

Obrazek

Tu była świetlica główna pałacyku - z wyjściem po prawej na taras do parku

Obrazek

I właściwie Centrum, czyli holl główny, z którego wiodły cztery pary drzwi praktycznie
do wszystkich ważniejszych sal i pokoi, oraz schody na górne piętra

Obrazek

Te schody wiodły na górne piętro, gdzie były pokoje sypialne dziewcząt - chłopcy mieszkali na parterze

Obrazek

Oczywiście teraz są tu takie dwuosobowe apartamenty, ale wtedy było po kilka łóżek

Obrazek

W hollu stał wtedy stół do ping ponga jasno oświetlony słońcem, gdyż w dachu nad hollem był szklany świetlik

Obrazek

Gdy ja tam wówczas mieszkałem to świetlik miał owalny, eliptyczny kształt - teraz jest prostokątny.

Obrazek

Dziewczęta gromadziły się na krużganku, by z góry kibicować naszym zmaganiom sportowym

Obrazek

A tu w piwnicach mieliśmy wówczas stołówkę, bardzo blisko pomieszczeń kuchni

Obrazek

Z tym że jadalni było kilka, zależnie od grupy i wychowawcy też mieli inną...etc.

Obrazek

No to myślę, że teraz macie już jakieś wyobrażenie, jak ogromna i urocza była to przystań :]

cdn.

Awatar użytkownika
oskar
Posty: 571
Rejestracja: 04 cze 2014, 19:36
Lokalizacja: Inowrocław
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz
Znak zodiaku: Wodnik

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: oskar » 19 lis 2014, 19:07

Ewa była w hierarchii na najwyższej uprzywilejowanej stopie, wyżej niż grupa starszaków, czyli tzw.
absolwentka.
Razem ta wyjątkowa grupa, nigdy nie przekraczała kilkunastu osób. Pełen luz i swoboda, żadnych obowiązków i regulaminów, apeli itd. - tak, jakby mieszkali we własnym M-1 - Taki status, był marzeniem każdego wychowanka.

Nie rozumiałem dlaczego akurat mnie wybrała, nie znałem jej kompletnie, ani ona mnie, gdyż kiedy dostałem się do Orłowa, to ona już dwa lub trzy lata mieszkała w internacie (prawie inne pokolenie)...ale w końcu rzecz się wyjaśniła.
Ja awansując do grupy starszaków (7/8 klasa podstawówki), dostałem się na salę, tuż przy głównej świetlicy w prawym skrzydle naszego pałacyku. A było to miejsce szczególne dla wszystkich, tak wychowawców, jak wychowanków. Tu była kawka, pogaduszki, telewizor, radio, fortepian, stoliki i ławy pod ścianami, gry i wszelkie zabawy.
Do owej świetlicy, centrum tego domu, wiodły cztery pary drzwi...właśnie z naszej sali starszaków, z hallu, z pokoi absolwentów oraz z tarasu na zewnątrz pałacyku, a więc trudno, abym wcześniej lub później nie wleciał na Ewę, która lubiła przesiadywać w świetlicy, a przeważnie po 22:00, gdy wszyscy mieli gaszone światło i porządku pilnowała tzw. "nocka", by nikt się nie wychylał, tylko ładnie spał.
Każde naruszenie ciszy nocnej, wiązało się z porannym raportem "nocki" do Dyrekcji i apelem, na którym delikwent musiał się publicznie tłumaczyć.
Fakt...że czasem kobiecina zasypiała w fotelu i się wymykaliśmy lub udawało się ją ugłaskać w drobnych sprawach, jak czytanie do północy lub film.
Tak, czy siak...Ewa budzi mnie, którejś nocy i zaprasza na film, potrząsając przy tym browarkiem.
Osłupiałem, bo za taki numer, jakby mnie nocka podkablowała, to froterka przez tydzień w hallu zapewniona...heh
No ale Ewa nawija, że nocka wie wszystko i jest OK - no znacie mnie już trochę...zaraz się wybudziłem i poleciałem biegiem, co by się nie rozmyśliła przypadkiem.
Przegadaliśmy prawie całą noc i pilnie obserwowałem jej wdzięki, gdyż pod szlafroczkiem była nagusia i co rusz coś tam się odsłaniało -dowiedziałem się, że ma swojego chłopaka w "świecie" i są zaręczeni, więc najdalej za miesiąc lub dwa zabierze ją do siebie.
Powiedziała też dlaczego mnie lubi i będzie dla mnie żółtodzioba, taką dobrą samarytanką.
Otóż rok wcześniej miałem na sali (jeszcze średniaków) takiego anemicznego Adasia, bladego, jak ściana, prawie niemowę, bo bał się własnego cienia. Chłopak albo non-stop płakał, albo chował po kątach.
W nocy, po zgaszeniu światła, majaczył i rzucał na łóżku, by w końcu przeleźć do mojego (przeważnie czytałem do późna i jako jedyny nie spałem) i wtedy zasypiał.
Było mi niezręcznie, gdyż rano komentowano złośliwie, że Adaś się chyba zakochał we mnie, kiedy bierzemy ślub...i takie tam, ale w końcu to olałem.
Widziałem, że chłopak jest poważnie poturbowany - wkrótce i tak zabrali go do szpitala, bo był przewlekle chory...jakiś rodzaj anemii.

No i ten Adaś, się okazało jest bratem rodzonym Ewy (jednej matki, lecz innego ojca) i pokazał jej palcem w szpitalu na mnie, że mnie pozdrawia...itp.
Tak oto Ewa umyśliła sobie się odwdzięczyć i zaprzyjaźnić ze mną, choć takich typków, jak ja , mogła mieć na pęczki każdego dnia.
Postawiła jeden ciężki warunek...mam się w niej nie zakochiwać - tylko przyjaźń.
Trudne to dla mnie nastolatka było wtedy zrozumieć, takie ograniczenie uczuć, ale zgodziłem się.


EWA

Obrazek

cdn.

Awatar użytkownika
Scelena
Posty: 142995
Rejestracja: 07 kwie 2014, 22:53
Marka samochodu: Scenic II 1,6 16V
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował;: 190 razy
Otrzymał podziękowań: 130 razy
Znak zodiaku: Strzelec

Re: Oskar zakulisowy

Post autor: Scelena » 19 lis 2014, 19:35

No , no chyba się domyślam jak Ci się za braciszka odwdzięczy <lol2> Pałacyk na prawdę przecudny.

ODPOWIEDZ