Post
autor: Mysza » 28 maja 2020, 08:34
Byliśmy wczoraj na doszkalaniu. Drago tym razem miał gorszy dzień, chociaż i tak właścicielka owczarka patrzyła na niego zazdrosnym okiem. Ona już była cała czerwona z wysiłku, bo pies ciągle leciał do innych psów albo w ogóle miał inne interesy do załatwienia. Ten mój potwór boi się trenera jak ognia. Wie, że ja się z nim obejdę łagodnie a trener jest bardzo silną osobowością, wie dokładnie, co zrobić, żeby psa poskromić, zmusić do zabawy czy co tam jeszcze. Jak on podchodzi to Draguś po prostu się kładzie, łapy do góry i łypie raz na mnie, raz na niego. Teraz gościu po prostu podchodzi do niego, mówi uspokajająco, głaszcze, osiągnął tyle, że Drago już nie warczy ostrzegawczo.
W czasie szkolenia są dwie przerwy, jedna krótsza i jedna dłuższa, w czasie której psy są uwiązywane przy drzewach a właściciele idą pod wiatę pogadać, kawkę wypić, zdarzało się też ciasto czy szampan. No i po tylu latach Drago już nie chce być uwiązany, zapiera się i bym musiała go ciągnąć po ziemi. Wczoraj udało mi się go uwiązać, ale tak szalał, że trener zwrócił uwagę. Za drugim razem normalnie ćwiczymy, chodziliśmy od płotu do tych drzew. Nagle Drago się zaparł i ni chuchu a dokładnie za 2 sekundy treser powiedział przerwa. Normalnie Drago wyczuł, o co biega, nawet trener przyszedł go wygłaskać i mówi, Drago ty w moich myślach czytasz?? No i musiałam z tym uparciuchem stać przed wiatą.
- Za ten post autor Mysza otrzymał podziękowanie:
- Arek (29 maja 2020, 08:15)